Początek mnie zaintrygował. Zaczęło się spokojnie, aby później dowalić z mieszanką krzyku i melodii w utworze "It starts with me". Później promujący utwór.
I jak się potem okazało to były dwa najlepsze kawałki na płycie. Ale nie mogę powiedzieć, że to już koniec ciekawego. Płyta ogólnie jest wyrównana, prezentuje hardcore, w pomieszaniu nawet z rock'iem. A i ballady się też zdarzają. Nie jest to nic powalającego czy odkrywczego, ale nie mogę też powiedzieć, abym był zawiedziony. Dobra pozycja z kilkoma przebłyskami. Wyróżniłbym jeszcze "The war inside". A dla lubiących unplugged - w bonusach dodany jest jeden z utworów z tej płyty w takiej właśnie wersji.
Moja ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz