Metallica - Death Magnetic

english version

Fani wciąż czekają na nową płytę klasycznego zespołu heavy metalu Metallica. Ponoć powinna się ukazać w przyszłym roku. W oczekiwaniu zająłem się więc ostatnią ich studyjną płytą sprzed 7 lat - "Death Magnetic".
Zapowiadana była jako powrót do ciężkiego grania i już od pierwszego utworu można takie wnioski wyciągnąć. Co prawda pierwsze dźwięki chyba zresztą najlepszego na płycie "That was just Your Life" są spokojne, ale po chwili przychodzi moc i szybkość. Kolejny utwór "The End of the Line" też jest mocny. Jest tu też singlowe "The Day that Never Comes", które zaczyna się balladowo, ale wcale takim do końca nie jest. A na koniec mamy również mocne uderzenie w "My Apocalypse".  W klimat całości wplata się także kolejna odsłona hitowego "The Unforgiven" - "The Unforgiven III", pomimo, iż ta jest najsłabsza z wszystkich trzech.
Moja nota

polska wersja

Heavy metal classic band's fans still waiting for new album of Metallica. Some says that it should be released somewhere in 2016. Now waiting for new songs I took last studio album from Metallica - "Death Magnetic". Published 7 years ago.
It was called as come back to hard playing before releasing. And from first track you may get such opinion. First sounds of the first song "That was just Your Life" are easy however but after a while speed and strenght comes. Next "The End of the Line" is also strong. There's single "The Day that Never Comes" that starts like ballad but not fully it is ballad. And the ending is hard too in "My Apocalypse". "The Unforgiven III", third part of hit song passing here too, however it is weakest of all parts.
My note

8/10

Oficjalna strona zespołu Metallica

Def Leppard - Songs from the Sparkle Lounge

Znalazłem nie dawno informację, że 19 maja w Warszawie zagra Def Leppard. Szybko zerknąłem czy coś promują i okazało się, że owszem w zeszłym roku wydali płytę, ale jest to Deluxe Edition płyty "Slang" z 1996 roku - swoją drogą dość udanej. Tym razem dodano parę remixów, wersji demo etc. W 2011 roku wydali natomiast jeszcze płytkę koncertową. I na tym kończą się wydawnictwa tego bandu w ostatnich latach. Z drugiej jednak strony ciężko oczekiwać od weteranów rock'a (pop- czy hard- to już niech każdy sobie ustali sam).
Skupiłem się więc na wydawnictwie z 2008 roku.
Muzyka utrzymana jest w charakterystycznym dla Lepps stylu. Nawet balladka "Love", choć taka sobie, to nie jest w stanie zakłócić klimatu.
Ogólnie 40 minut klasycznego prawie leppardowego grania. Serdecznie polecam dla osób czujących sentyment do nich, albo lubiących lekko rockowe klimaty.

Moja ocena: 6/10

Do posłuchania oficjalny teledysk "C'mon C'mon"

oficjalna strona