Posłuchałem więc najpierw muzyki z oficjalnego video do utworu "Once My Light". Cóż, nic powalającego, ale można spróbować.
Wstęp do płyty to dwuminutowe chóralno-klawiszowe i spokojne "Seti". No nie ma tragedii, jeśli później będzie lepiej to wstęp niczego sobie. Potem niestety jest nieco już słabiej. Już w drugim utworze "Serpent" wyczuwam, że ta płyta nie pobije chyba "Nine Destinies and a Downfall". Po tym kawałku następuje utwór promujący, który wpasowuje się w poziom płyty.
I dopiero szósta pozycja "Earendel" nieco ożywia płytę. Mocniejszy, choć nieco połamany początek, później więcej melodyjnego wokalu, choć nadal dość mocno połamane rytmy. W drugiej części kompozycja nieco zwalnia, ale za to pojawia się ładna solówka gitarowa.
Zresztą łamania tempa i rytmu na płycie jest sporo.
Na wyróżnienie zasługują jeszcze kolejne dwa kawałki "Concealed Disdain" z dużo żwawszym początkiem niż w "Earendel", by wraz z pojawieniem się wokalu zwolnić co nieco, a potem przyspieszać i zwalniać. Drugim z nich jest "Insania" zaczynająca się ciekawie gitarowo i w ogóle szybsza niż większość płyty, pomimo już spokojniejszego końca.
Ogólnie jednak płyta należy raczej do przeciętnych i nie znalazłaby się wśród ulubionych na mojej półce.
Moja ocena 6/10
Oficjalna strona zespołu Sirenia
Jeżeli recenzja była przydatna polub naszą stronę facebook'ową
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz