Była nie dawno zapowiedź płyty Joe Satrani'ego, to dziś wydawnictwo innego gitarowego wirtuoza. Marty Friedman. Rok temu wydał on swój album "Inferno" i serwuje nam dobrą muzykę, jak przystało na jednego z najlepszych gitarzystów świata. Oczywiście znajdą się malkontenci, którym nie będzie odpowiadała muzyka bez wokalu, bo tego tu nie wiele, ale każdy kto orientuje się w muzyce znajdzie tu coś dla siebie. Są zarówno piękne solówki, mocniejsze momenty (niektóre pewnie nawet mogły by znów być grane przez Megadeth), jak i nieco orientalne wstawki. Coś dla każdego. A najważniejsze, że płyta nie nudzi, a za to bardzo miło nastraja.
Cięzko nawet wyróżnić jakieś najlepsze utwory, bo jest ich dużo, ale chyba najlepszy wydaje mi się "Metal Hook", szybki, z zabawą solówką i przesterem, a w połowie chwilowym zwolnieniem dla spokojniejszej solówki. Z pozostałych wymienię jeszcze "Undertow" ze melodyjnymi solówkami, "Lycanthrope" z wokalem lekko growlującym, czy "Hyper Doom".
Moja ocena
8/10Cięzko nawet wyróżnić jakieś najlepsze utwory, bo jest ich dużo, ale chyba najlepszy wydaje mi się "Metal Hook", szybki, z zabawą solówką i przesterem, a w połowie chwilowym zwolnieniem dla spokojniejszej solówki. Z pozostałych wymienię jeszcze "Undertow" ze melodyjnymi solówkami, "Lycanthrope" z wokalem lekko growlującym, czy "Hyper Doom".
Moja ocena
Oficjalna strona Marty Friedman'a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz