Szukając nowości na rynku wydawniczym trafiłem na wydaną 26. maja płytę grupy Lifehouse zatytułowaną "Out of the Wasteland". Już pierwsze dźwięki albumu świadczą o tym, że mamy do czynienia z lekkim rockiem, a nie hard rockiem, w jakiej kategorii znalazłem to wydawnictwo.
Otwierający płytę "Hurricane" jest ciekawym, choć prostym graniem, chyba nieco w stylu Nickelback. W sumie jednak chyba jednym z lepszych utworów na krążku. Niestety wysokich lotów muzyka to nie jest jednak. Jeśli ktoś chce posłuchać sobie nie męczącego i spokojnego raczej rocka to proszę bardzo.
Wyróżniłbym jeszcze może "Stardust" i "Yesterday's son". Ten drugi zaczyna się delikatnym fortepianem, po którym wchodzi delikatny chórowy wokal a'capella, po czym wraca muzyka i coraz mocniej gra aż do końca utworu.
Moja ocena
6/10Otwierający płytę "Hurricane" jest ciekawym, choć prostym graniem, chyba nieco w stylu Nickelback. W sumie jednak chyba jednym z lepszych utworów na krążku. Niestety wysokich lotów muzyka to nie jest jednak. Jeśli ktoś chce posłuchać sobie nie męczącego i spokojnego raczej rocka to proszę bardzo.
Wyróżniłbym jeszcze może "Stardust" i "Yesterday's son". Ten drugi zaczyna się delikatnym fortepianem, po którym wchodzi delikatny chórowy wokal a'capella, po czym wraca muzyka i coraz mocniej gra aż do końca utworu.
Moja ocena
Oficjalna strona zespołu Lifehouse
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz